Siedząc sobie wygodnie w naszym mieszkanku w Halifaxie, zastanawialiśmy się, gdzie tu jeszcze moglibyśmy zapuścić nasze cztery litery. I tak rozmyślając Marcin wpadł na pomysł Blackpool. Wsiedliśmy więc do pociągu i już po 1,5 godziny drogi byliśmy na miejscu.
Blackpool to nadmorska, turystyczna miejscowość, jednak o opalaniu się na pięknej i piaszczystej plaży można raczej zapomnieć. Byliśmy tam w lipcu, a zimny wiatr znad morza Irlandzkiego i temperatura w granicach 20 stopni skutecznie zniechęcała nas nawet do zamoczenia nóg brr. Choć było zimno, pogodna
była słoneczna, więc humory naszej trójce i tak dopisywały.